Mefi100 Mefi100
225
BLOG

Na koloni.

Mefi100 Mefi100 Rozmaitości Obserwuj notkę 2

    Przez jedne wakacje byłem wychowawcą kolonijnym. Chyba całkiem niezłym skoro mnie wybrali kimś na kształt wychowawcy roku. Dzisiaj, jest to więcej niż pewne, tego tytułu bym nie otrzymał. Co najwyżej byłbym „gwiazdą” internetu. Różne osoby zakrakałyby mnie na śmierć. I moje wychowawcze metody.  Często żartami swoim wychowankom mówiłem, że kto przeżyje ten będzie miał co wspominać.

 

   Byłem wychowawcą grupy chłopców. W różnym wieku. I maluszki rozpoczynjące szkołę i praktycznie już młodzieńcy. Jeden taki grubasek z wiecznie zdziwionymi oczyma sprawiał mi sporo kłopotów. Często mi się gubił i przywoziła go milicja. Na przykład po wyjściu z tramwaju liczę swoją grupę. Jednego brakuje. Biegnę z obłędem w oczach z powrotem. Drzwi tramwaju są już jednak zamknięte, a moja zguba siedzi sobie jak gdyby nigdy nic na schodach. Głowę ma podpartą rękoma i myśli. O czym? Nie mam pojęcia. Walę rękoma w drzwi żeby mnie usłyszał. I usłyszał. Gdy mnie zobaczył to jakby nawet się ucieszył moim widokiem. Uśmiechnął się i też mi pomachał ręką. Natychmiast pojechałem na komisariat. Ale już zdążyli go dostarczyć z powrotem na kolonię.

   Była niedziela. Spytałem się kto potrafi prasować. Zgłosił się ten chłopiec. Chodzący kłopot. Moją koszulę  trudno się prasowało. Była lniana. Poza tym nigdy nie lubiłem prasować. Czekałem pół godziny, godzinę. Koszuli jak nie było, tak nie ma. Więc poszedłem zobaczyć co to trwa tak długo. Grubaska nie było. A moja koszula i owszem. Tyle, że już nie nadawała się do noszenia. Miałem nadzieję, że się chociaż nauczył prasować. Na razie tego nie wiedziałem. Bo uciekł.

   Kiedyś ze swoją grupą czekaliśmy na tramwaj. I temu „szczęściarzowi” gołąb narobił na głowę. Co tam gołąb. Całe stado. Był biały od samego czubka głowy do stóp. No, i wtedy przyjechał nasz tramwaj. Wiedliśmy do niego, ale z daleka od naszego… sam już nie wiem jak go nazwać. Wszyscy dusili się ze śmiechu. A on stał tam tak bezradnie i samotnie z tą kupą na głowie. Niektórzy z pasażerów byli takim zachowaniem oburzeni. Jedna z pań wyciągnęła nawet chusteczkę i próbowała go wytrzeć. Co jeszcze bardziej wzbudziło w pozostałych wesołość. Bo zamiast go wytrzeć to jeszcze bardziej wszystko rozmazała. Chusteczka w takim wypadku była raczej bezużyteczna. Bardziej by się przydała jakaś duża ścierka.

   Pojechaliśmy do muzeum. Długo nie trzeba było czekać i usłyszałem głośny głos opiekunki tego muzeum:

 - Z kim jest ten chłopiec?!

 - Ze mną. A o co chodzi?

   Pani nic nie powiedziała. Tylko się na mnie spojrzała i odeszła. A chłopiec też nic mi nie wytłumaczył. Stał tylko z opuszczonymi rękoma , cały czerwony, na środku sali. Na pozostałych też nie mogłem liczyć. Tylko się szeroko uśmiechali. A w sali był tylko jeden eksponat. Jakiejś nagiej kobiety.

   Zabroniłem swoim chłopcom bez pozwolenia odwiedzać salę dziewczyn. Bo nie życzyła sobie tego kierowniczka. Kiedyś wchodzę do dziewczyn i co widzę? Jest u nich jeden z chłopców. Może jeden z mojej grupy? Pewny nie byłem. Bo to był początek kolonii. Dostał ode mnie reprymendę. Lecz na niewiele się ona zdała.  Na drugi dzień sytuacja się powtórzyła. Co tu dużo gadać, nieco się wkurzyłem. Dałem mu lekko po głowie. Jeszcze ze mną dyskutował:

 - Ależ, proszę Pana…

   Przerwałem mu dając kolejną lepę. Nieco silniejszą. A ten dalej swoje:

 - Ale proszę Pana…

   No, po prostu bezczelny. Nasza „rozmowa” chyba trwała by wiecznie gdyby któraś z dziewczyn nie powiedziała mi szybko:

 - To nie jest żaden chłopak, tylko dziewczyna.

   Ręka zawisła mi w powietrzu. Wydukałem „przepraszam”. Jak mogłem się tak pomylić? Obraziłem go…ją, dwa razy. Gdy ją karałem i gdy wziąłem za chłopaka,

   Wychowawczynie dla swoich wychowanków były łagodne i na wiele im pozwalały. Ja trzymałem swoją grupę od początku krótko. Raczej przez to nie byłem lubiany. Byłem dosyć świeżo po wojsku i wojskową dyscyplinę stosowałem. Wybrałem szefa grupy i on odpowiadał za jej zachowanie. Z czasem im trochę tę  krótką smycz popuszczałem, za co byli mi wdzięczni. A gdy wychowawczynie chciały swoje rozwydrzone dzieci nieco przytemperować, natykały na opór. Były już be, a ja cacy. Na koniec turnusu były łzy. Widząc to przechodzący koło naszego pociągu ludzie szeptali: „To musiał być dobry wychowawca”.

……………………………………………………………………………………………………………………………………….

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

Mam je też na komputerze w formatach epub i mobi. Wyślę je po podaniu adresu maila i rodzaju formatu.

…………………………………………………………………………………………………………………………………………………….

JAK PRZEKAZAĆ 1%?
Wypełniając zeznanie PIT, należy obliczyć podatek należny wobec Urzędu
Skarbowego.

W rubryce WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI
POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPP)
* Wpisać numer KRS: 0000270809
* Obliczyć kwotę 1%

W rubryce INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE (bardzo ważne!)
* Marian Stefaniak 1297

Darowizny:
Fundacja Avalon - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym,
Michała Kajki 80/82 lok. 1, 04-620 Warszawa
nr rachunku odbiorcy: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
Tytuł wpłaty: 1297 Marian Stefaniak

Przelewy zagraniczne:
International Bank Account Number
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
SWIFT/BIC: PPAB PLPK

Mefi100
O mnie Mefi100

Świat ten jest już tak zbudowany: rządzą nim nie najmądrzejsi lecz najbardziej bezwzględni, Często też, zwyczajni głupcy. Niestety, nie jestem jeszcze wystarczająco stary żeby mi skleroza pozwoliła o tym zapomnieć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości